Wydarzenia 07 października 2021
List o. Symeona - Boali, RCA

7.10.2021, Boali, RCA

Moje egzotyczne wakacje dobiegły już końca i automatycznie wpadłem w rytm duszpasterskich zajęć. Mimo że czas spędzony w Rafai już daleko za mną, to jednak pozostaje w mojej pamięci. Był to czas wyjątkowy.

Do Rafai doleciałem z małym opóźnieniem. A właściwie to nie do Rafai a do odległej o 150 km miejscowości - Bangassou, skąd wraz z Hieronimem drogą lądową udaliśmy się do naszej misji. Mój lot przewidziany był na wtorek ale przez jakieś niedopatrzenie nie znalazłem się na liście pasażerów stąd to musiałem czekać na kolejny lot, przewidziany na czwartek. Tym razem się udało. Bracia czekali na mnie w Bangassou, gdzie odbywali spotkanie diecezjalne z biskupem. Toteż odebrawszy mnie z lotnika ruszyliśmy prosto do Rafai. Droga zajęła nam ok 4h jazdy. Mieliśmy mnóstwo czasu na pogaduchy. Niestety nie wracał z nami Barnaba, jako że wciąż jego test Covid wychodził pozytywny. Został zatem w szpitalu w Bangassou. Istniało ryzyko, że przy tejże okazji mojej wizyty na wschodzie, się nie zobaczymy. Jednak po kilku dniach, mimo dalszego pozytywnego wyniku, ale już bez żadnych objawów Barnaba wrócił do wspólnoty w Rafai i mieliśmy jeszcze kilka dni by się nacieszyć braterską wspólnotą. Tak więc pierwsze dni w Rafai spędziłem w towarzystwie Hieronima, oraz dwóch braci Marcel i Thibaut. Obaj to studenci franciszkańskiego seminarium w Kongo. Przyjechali tego roku na wakacje. Obaj pochodzą z Rafai toteż sporą część swojego pobytu w RCA spędzili na wakacjach w rodzinnej wiosce, choć trzeba przyznać że mimo to aktywnie uczestniczyli w życiu wspólnoty. Czas wypełniały nam modlitwa, drobne prace przy domu oraz długie pogaduch przy kawie i nie tylko… Później dołączył do nas Barnaba więc tematów się namnożyło. Były to dni poprzedzające uroczystość św. Augustyna, patrona parafii. Chrześcijanie przygotowywali się do święta. W piątek zgromadzili się wszyscy na konferencję i drogę krzyżową. W sobotę po konferencji miała miejsce adoracja i była okazja do spowiedzi. W niedzielę miałem tę przyjemność by przewodniczyć Eucharystii i wygłosić Słowo Boże. W moich planach, następnego dnia miałem wracać do Bangi. Jednak po przybyciu na pas startowy 20 min przed planowaną godziną odlotu, samolot był już w powietrzu – odleciał przed czasem… trzeba mi było odłożyć podróż na kolejne 2dni, a ostatecznie okazało się że na tydzień… Organizacja mojego lotu na środę okazała się niemożliwa, podobnie jak na piątek… Taki odkładany odlot był oczywiście przyjemny z perspektywy przedłużającego się urlopu wśród braci, ale rodził też uzasadnioną frustrację, jako że kolejne dni były już pieczołowicie zaplanowane i wypełnione obowiązkami na parafii w Boali.

Mianowicie planowaliśmy zgromadzić katechistów w czterech różnych wioskach na jeden dzień rekolekcji-formacji przed rozpoczęciem nowego roku katechetycznego. Niestety nie udało mi się dotrzeć na te spotkania. Na szczęście koordynatorzy katechistów załatali dziurę.

Jako że mój powrót do Bangi się odwlekał, brat który miał mnie zabrać do Boali już dawno tam wrócił. Nie miałem więc transportu, by dojechać do siebie. Jednak szybka refleksja i ocena sytuacji pozwoliły mi przedsięwziąć pewien projekt przygotowywany od dawna. Mianowicie od kilku miesięcy przymierzaliśmy się do kupna nowego motoru. Nasz obecny cross nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań. Wciąż się psuje, części są drogie a porządnego mechanika ciężko znaleźć. Większość specjalizuje się w innych modelach, tych bardziej popularnych. Motor ten zużywa także bardzo dużo paliwa. Idealnym rozwiązaniem była więc sprzedaż starego motoru i zakup nowego. Motor jednak nie jest nasz a diecezji. W ostatnim czasie nie udało mi się skontaktować z biskupem a kanclerz nie chciał podejmować decyzji. Zwróciliśmy się z prośbą do naszego biura misyjnego w Panewnikach, które wyciągnęło ku nam pomocną dłoń. W ten to sposób w ciągu dwóch dni po moim powrocie z Rafai zakupiliśmy motor (Clinque Galaxy 125), którym to wróciłem do Boali.

Zanim jednak wyjechałem ze stolicy, miałem kilka spraw do załatwienia. Między innymi kwestia mojego zdrowia. Od dłuższego czasu borykam się z bólem żołądka (jelita grubego..?). Ból nie jest nadzwyczaj uciążliwy, ale stały. Toteż łatwo się przyzwyczaić i zlekceważyć. Jednak pod naporem życzliwych mi ludzi ( J ), umówiłem się na wizytę u gastrologa, a niezależnie od tego zrobiłem kontrolne badania. Gastrolog zasugerował helikobakter i przepisał lekarstwa. Badania wykazały coś co się zwie pełzak czerwonki. Toteż od kilku tygodni jestem na lekach. Jako że po pierwszej kuracji, wedle badań, pełzak się utrzymał a do tego doszła glista (!), toteż kuracja trwa. Niebawem kończę i zobaczymy co z tego wyjdzie.  

Tymczasem w Boali działamy. Dopiero co otwarliśmy nowy rok duszpasterski i katechetyczny. Uroczystość miała miejsce w niedzielę 3 października i poprzedzona była 3 dniowymi przygotowaniami : konferencje, modlitwy, spotkanie rady parafialnej oraz porządkowanie terenu przykościelnego. Od czwartku byli z nami także chrześcijanie z wiosek przynależących do naszej parafii. Muszę przyznać że tym razem organizacja nie ciążyła mi zbyt wiele. W porównaniu z podobną uroczystością która miała miejsce przy okazji odpustu parafialnego w czerwcu, tym razem podzieliliśmy pracę między różne komitety: organizacyjny, liturgiczny, odpowiedzialny za gastronomię, za duszpasterstwo dzieci… Stąd to miałem większy luz. Podsumowanie robimy jutro.

Przygotowania objęły także drobne prace. Poprawialiśmy posadzkę w jednej sali parafialnej, gdzie wybijała woda. Jako że nie ma tam dobrych fundamentów a posadzka znajdowała się poniżej poziomu ziemi, toteż siłą rzeczy woda gromadziła się wewnątrz. Nasypaliśmy więc ziemi i kamieni i wylaliśmy kolejną warstwę cementu. Po tychże zabiegach zabraliśmy się za malowanie tej i trzech innych salek. W ten to sposób są one gotowe na przyjęcie katechumenów, grup parafialnych oraz … dzieci w przedszkolu.

Otóż wraz z nowym rokiem katechetycznym zbliżamy się do nowego roku szkolnego, który rozpocznie się 18 października. Pragniemy otworzyć przedszkole (póki co w jednej z salek parafialnych), które pozwoli wyrównać poziom dzieci przychodzących do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Zapisy już trwają. W tym roku także otwieramy nowy, dopiero co wykończony budynek szkolny. Odtąd dzieci będą uczęszczać do naszej szkoły tylko przedpołudniem – od 7:30 do 12:30. Nie ma już kwestii zajęć popołudniowych. Nasz projekt został zrealizowany, teraz finalizujemy dokumenty. Tym samym przygotowujemy się by przedstawić nowy projekt, dotyczący budowy gimnazjum. Z zaoszczędzonych pieniędzy z poprzedniej budowy udało nam się wybudować fundamenty. Teraz przyjdzie nam poczekać. Jak tylko pieniądze zostaną nam przyznane ruszamy z budowa czteroklasowego budynku i biura dla gimnazjum (cykl czteroletni). Planujemy otworzyć je wraz z rokiem szkolnym 2022/2023.

Ostatnie tygodnie to także kompletowanie kadry nauczycielskiej oraz formacja dla nich zorganizowana. Mamy nowego dyrektora oraz dwóch nowych nauczycieli. Jeden młody stażysta będzie w tym roku towarzyszył jednemu z nauczycieli w celu nabrania doświadczenia. Być może w przyszłym roku poślemy go na formację dla nauczycieli którą swego czasu zrobił nasz współbrat Maxime, który aktualnie pracuje w szkole w Rafai. Dwóch innych mężczyzn posyłamy na taką formację już teraz. Podczas tygodniowej formacji którą przeprowadziliśmy w Boali, wydali się oni zdolni do tego, by zdobyć kwalifikaje nauczycieli. Liczymy że wrócą po dwóch latach by podjąć pracę w naszej szkole. Ich formacja jest finansowana z pieniędzy które ofiarowaliście nam podczas mojego urlopu w 2021 roku.

Ostatnie niedziele mieliśmy odwiedziny. Wpierw zawitały do nas Siostry Misjonarki od Ducha Świętego (tzw. Spirytynki), które w tym roku obchodzą stulecie założenia instytutu i w ramach obchodów odwiedzają dawne miejsca misji. Przed ponad 30 laty pracowały one w Boali, wówczas jeszcze w Boali Chute gdzie znajdowała się parafia. Teraz Boali Chute jest kaplicą naszej parafii jako że nowi mieszkańcy zasiedlali się tutaj a nie w Boali Chute. To odległość 7km.

W kolejną niedzielę odwiedziły nas natomiast „Małe Siostry św. Franciszka”. Ich odwiedziny były dużo bardziej znaczące. Otóż przyjechała matka generalna, s. Chantale, Francuska, wraz z trzema Środkowafrykankami. Siostra Chantale przyleciała z Francji na tydzień do RCA właśnie po to, by zawitać do Boali. Nie bez kozery. Siostry planują otworzyć placówkę w naszej parafii! Wieść ta spadła nam jak z nieba, jako że perspektywy rozwoju edukacji idą w parze z dużo większą odpowiedzialnością i obowiązkami, które ciążą na mej głowie. Obecność sióstr, które zajęłyby się edukacją byłaby dla nas niezwykłą pomocą. Siostry są zdeterminowane. Obejrzeliśmy kilka miejsc, gdzie siostry mogłyby rozpocząć budowę klasztoru. Zorientowaliśmy się także w możliwościach wynajmu domu, na najbliższe miesiące. Co oznacza, że siostry mogą do nas zawitać jeszcze w czasie tego roku duszpasterskiego. Siostra Chantale notowała, pytała, rozważała. Później było nam dane wspólnie spotkać się z kardynałem, by przedstawić nasze podsumowanie i posłuchać jego zdania. Niestety Kardynał poza ogromnymi chęciami nie obiecał żadnej pomocy i wszystkie sprawy organizacyjne (zwłaszcza finansowe) zrzucił na ramiona wspólnoty sióstr. Przykro było tego słuchać, ale taka jest niestety rzeczywistość. Diecezja nie jest w stanie w żaden sposób wspomóc tego projektu. Na szczęście siostra jest osobą dość zdeterminowaną i zaradną. Bodajże wczoraj wróciła do Francji i na dniach będzie obradować ze swoimi siostrami. Końcem października spodziewamy się odpowiedzi. Perspektywa jest niemniej jednak bardzo zachęcająca.

My, bracia mniejsi w RCA także będziemy niebawem obradować. Hieronim, prezes Fundacji przylatuje do Bangi w przyszłym tygodniu. Tak więc następny weekend mamy zamiar spotkać się w miarę w komplecie (zabraknie Barnaby i Maxime którzy pozostaną w Rafai) na kapitule Fundacji w Bimbo. Będziemy rozmawiali z pewnością o obecności sióstr w Boali ale nie tylko… Więcej będę mógł napisać gdy sprawy staną się bardziej oficjalne.

Zanim to jednak nastąpi chciałbym wykorzystać chwilę i pojadę do jednej z naszych wiosek na pięciodniowe rekolekcje. W tym roku jeszcze nie odprawiłem a że wraz z listopadem zaczną się wyjazdy na wioski, toteż teraz jest najlepszy ku temu moment.

Do usłyszenia niebawem. Tymczasem niech Pan Bóg Wam błogosławi +

--

Symeon   OFM