Wydarzenia 15 lutego 2021
List o. Oktawiana - Santa Cruz, Boliwia

Drodzy Przyjaciele i Darczyńcy  naszych franciszkańskich misji!

Od 01.01.2021 roku z woli zarządu naszej franciszkańskiej Prowincji Zakonnej św. Franciszka i za zgodą Biskupa Roberta Flecka, ordynariusza Diecezji San Ignacio w Boliwii, powierzono mi urząd proboszcza parafii Santa Cruz - św. Krzyża i gwardiana (przełożonego) wspólnoty klasztornej św. Leopolda w miejscowości Puerto Suarez. Od ponad 3 lat, odkąd opuścili placówkę misjonarze austriaccy, parafia borykała się z wieloma problemami, na  których pełne rozwiązanie potrzeba jeszcze trochę czasu. Wierzę, że z łaską Bożą i wspólnymi siłami, z ludźmi dobrej woli, wyjdziemy na prostą.

Istniała Rada Parafialna – 3 osoby, pojawiał się 1 ministrant, była grupa 3 katechetek, rodzina, która od wielu lat zajmuje się sprzątaniem kościoła, oraz grupa 5 kobiet i ich rodzin zwana Amigos de la Parroquia, i to wszystko. Kiedy zaprosiłem do współpracy Radę Parafialną i ludzi dobrej woli, którzy chcieliby włączyć się aktywnie w życie i funkcjonowanie parafii, zostałem kompletnie zaskoczony. Pojawiło się 21 osób, gotowych w taki czy inny sposób współpracować. Na dzień dzisiejszy jest  już 12 ministrantów, odżyła na nowo Jufra – Młodzież Franciszkańska, 12 osób, z których kilka zobowiązało się towarzyszyć katechetkom. Jest Legion Maryi, 5 grup muzycznych, które zmieniają się i codziennie przygotowują oprawę muzyczną mszy św.

Pod koniec stycznia rzuciłem hasło, by zorganizować Dzień Chorych; wszyscy obecni byli za tym, bo było to też coś nowego. Wszyscy w swoim sąsiedztwie zaczęli szukać potrzebujących. Po tygodniu zgłoszono mi, że udział weźmie ok. 25 osób, plus 5 osób obłożnie chorych, których mam odwiedzić w ich domach. Ponieważ wszyscy chorzy to ludzie miejscowi i  raczej rzadko pojawiający się  w kościele, postanowiliśmy dać im po mszy okazję do braterskiego spotkania i wspólnego posiłku. Postanowiliśmy, że z kasy parafialnej wyłożę 400 boliwijczyków – ok. 70 dolarów, by kupić na tę okazję 50 saltenias:  to takie boliwijskie krokiety nadziewane farszem mięsno-warzywnym. Miało to wystarczyć i dla tych, którzy pomagali w przeprowadzeniu uroczystości. Wreszcie dnia 11.02, w Święto Matki Bożej Lourdzkiej, obchodziliśmy w naszej  parafii po raz pierwszy Światowy Dzień Chorych. O godz. 09.00 wystawiłem Najświętszy Sakrament. W międzyczasie, gdy ja spowiadałem, siostry klaryski (jest ich 6), które opuściły w ten dzień klauzurę, przyszły pomóc prowadzić adorację i oprawę muzyczną liturgii. Okolo godz. 10.00 skończyłem spowiadać i rozpoczęła się Eucharystia z przyjęciem sakramentu chorych. Nie liczyłem dokładnie, ale z pewnością sakrament przyjęło między 80 a 100 osób. Dobrze, że w Radzie Parafialnej znalazł się ktoś trzeźwiej myślący ode mnie i zamówiono nie 50, a 150 salteni, i do tego 3 razy tyle chichi (napój z kukurydzy); był to prawdziwy cud, jak na pustyni z 5 bochenkami chleba. Wszyscy zostali obdarowani: i uczestnicy, i organizatorzy, wystarczyło jeszcze dla 12 innych chorych i osób im towarzyszących, których odwiedziłem tego dnia w domach.

Wizyta w domach u chorych to już inna historia. Jak wam opiszę to nie uwierzycie. Należałoby to pokazać na zdjęciach lub na filmie, ale nie odważyłem się wyciągnąć aparatu z kieszeni, by filmować lub robić zdjęcia ekstremalnej biedzie. Znałem te obrazki sprzed 20 lat, ale myślałem, że po tylu latach zmieniło się coś na lepsze, a okazuje się,  że wielu nadal nie ma w domu prądu, wody w kranie; wyposażenie domu to 1 pokój 3 na 4 metry kwadratowe; jest to i kuchnia, i jadalnia, i sypialnia 3-pokoleniowej rodziny. Starzy ludzie zdani są na łaskę i niełaskę rodziny, bez opieki lekarskiej. Gdy się im przyglądałem, to jakbym patrzył na żywe szkielety ludzkie siedzące na pryczach w Oświęcimiu lub w innym obozie koncentracyjnym. Przepraszam za takie porównanie, ale to jest jedyne, jakie przychodzi mi do głowy. Zdałem sobie sprawę, że problem chorych był przez dłuższy czas w parafii pomijany, dlatego postanowiłem odwiedzać  ich regularnie. Z komentarzy można wywnioskować, że wszyscy uczestnicy odeszli zadowoleni i z nadzieją, że za rok podobne spotkanie się powtórzy. W czasie agapy podeszły do mnie dwie członkinie Rady Parafialnej z zapytaniem: „Ojcze, czy możemy jutro zjeść z ojcem obiad, ale chcielibyśmy, żeby to było w klasztorze”. „Jak się tym zajmiecie to nie ma problemu, bo ja mam jutro do południa zajęcia” – odpowiedziałem. „Tak ojcze, niech się ojciec niczym nie przejmuje, my się wszystkim zajmiemy”. Wieczorem wspomniałem mojemu współbratu, br. Abrahamowi, Boliwijczykowi: „Rada Parafialna chce jutro jeść tutaj obiad, pomóż im nakryć stoły i udostępnij kuchnię”. „Dobrze” – odrzekł i na tym się skończyło. Tymczasem następnego dnia po 12.00 przychodzi Abraham do kancelarii i mówi: „Obiad na stole”. Wychodzę i oczom nie wierzę. Myślałem o 5-6 osobach, o obiedzie w naszym refektarzu, a okazało się, że ludzie zrobili zrzutkę, zorganizowali się i zrobili powitalny obiad dla nowego proboszcza. Przybyło ponad 30 osób, a obiad był nie w refektarzu, lecz w zacienionych krużgankach między budynkami klasztoru. Wprawdzie jestem tutaj od 3 stycznia, ale nominacja od biskupa dotarła dopiero niedawno i została odczytana publicznie w ostatnią niedzielę, 07.02, gdyż biskup Robert Herman Flock (Amerykanin) w święta Bożego Narodzenia poleciał do USA i dopiero teraz wrócił. Na myśl by mi nie przyszło, że to obiad na moją cześć. Po południu odwiedził mnie wiceszef Batalionu Marynarki Wojennej, która ma swoje koszary u nas w Puerto Suarez,  z prośbą, bym został oficjalnie kapelanem batalionu i zatroszczył się o morale i życie duchowe 350 żołnierzy, bo tylu ich jest. Zgodziłem się i w Środę Popielcową o godz. 10.00 będę miał u nich pierwszą wizytę oficjalną, a później rozpocznę regularną katechezę z przygotowaniem do Pierwszej Komunii i bierzmowania, ale na pewno znajdą się i tacy, którzy jeszcze nie byli ochrzczeni.

Parafia, której jestem proboszczem, została erygowana przez bpa Carlosa Stettera w roku 2005 na obrzeżach miasta Puerto Suarez, ok. 10 km od granicy z Brazylią.

Chcecie wiedzieć, ile mam na terenie parafii miejsc do obsługi, to policzcie:
1. Kościół Parafialny pod wezwaniem Santa Cruz – celebracje codziennie, do tego 7 kaplic w następujących dzielnicach (celebracje okazjonalne):                                 
- Barrio Fatima
- Barrio 3 de Mayo
- Barrio Coqueo – 1
- Barrio Coqueo – 2
- Barrio Victoria
- Barrio San Antonio                                  
- Barrio Max Fernandez
Do tego dochodzą wioski:

1. Paradero – Kościół pod wezwaniem Virgen de Urcupińa (celebracje w każdą niedzielę) i 4 kaplice w dzielnicach (celebracje okazjonalne):
- Barrio Cotoca
- Barrio Paraiso- Barrio Santa Cruz
- Barrio Petrolero

2. San Salvador – dwa razy w miesiącu
3. Motacucito – dwa razy w miesiącu
4. El Salao – dwa razy w miesiącu
5. Paititi – dwa razy w miesiącu
6. Mutun – San Juan – dwa razy w miesiącu
7. Mutun – San Antonio – dwa razy w miesiącu
8. Kaplica wojskowa w koszarach Marynarki Wojennej –    co tydzień
9. Kaplica w Monasterium Sióstr Klarysek, gdzie jako ich ojciec duchowny i spowiednik,  codziennie o godz. 6.30 odprawiam dla sześciu sióstr wspólnotową mszę św.                      

A więc w sumie 21 kaplic. Każdą wioskę staram się odwiedzać dwa razy w miesiącu; w każdej mam grupkę dzieci i młodzieży przygotowującą się do Pierwszej Komunii i drugą do bierzmowania. Dzięki Bogu, że mam osoby świeckie, które chętnie się angażują do katechezy i młodzież franciszkańską – Jufra. W okresie Wielkiego Postu to młodzież będzie organizować i przewodniczyć  Drodze Krzyżowej w poszczególnych dzielnicach i wioskach. Dzisiaj Środa Popielcowa. O godz. 15.00 wyjeżdżam na mszę do San Salvador, a brat Abraham jedzie do Paradero. Na  godz. 19.00 wracamy z wiosek do domu i celebrujemy mszę w naszym kościele parafialnym.

Rano o godz. 10.00 brałem udział w zaprzysiężeniu 300 nowych kadetów w siłach Boliwijskiej Marynarki Wojennej w koszarach w Puerto Suarez. Razem z przełożonymi jest tam ponad 350 żołnierzy. Przed wręczeniem żołnierzom broni dokonałem aktu poświęcenia 300 nowych karabinów i ich użytkowników, oczywiście z odpowiednim kazaniem i komentarzem, do czego broń ma służyć, a do czego nie należy jej używać.

Od następnego tygodnia będę tam miał co tydzień regularnie mszę św., a po niej katechezę przygotowującą do przyjęcia sakramentów. I tak mijają kolejne dni posługi misyjnej. Do usłyszenia wkrótce.  

Ojciec Oktawian