Wydarzenia 26 października 2017
26 października, Bimbo, RCA

Zaraz po uroczystościach rozpoczęły się już bezpośrednie przygotowania do wyjazdu braci do Boali. Dokładnie dwunastego października ekipa braci – Fabien i Thibaud, na czele z o. Normanem wyruszyła małym busem obficie zapakowanym do naszej nowej misji oddalonej o 90 km od stolicy. Niestety w drodze przytrafiła im się usterka więc na miejsce dotarli bardzo późno. Przybywszy do Boali na grubo ponad tydzień przed oficjalnym przejęciem placówki, bracia mieli czas na ogarnięcie domu i przygotowanie uroczystości na której miał się zjawić sam kard Nzapalainga, arcybiskup Bangui. A pracy było sporo. W Baoli, na terenie parafii nie ma studni z wodą. W domu nie ma toalet ani łazienki. Pomieszczenia są bardzo małe i niepraktyczne. Wcześniej był to mały domek mieszkalny. Później stał się plebanią. Dziś jest już domem zakonnym. Nie ma tam zatem żadnej kaplicy. W ciągu tygodnia bracia przygotowali mały ale godny wychodek nieopodal domu – dobrze odgrodzone miejsce z dziurą w ziemi. Wybielili ściany, wymyli pokoje, zainstalowali zamrażalkę. Wielkim atutem tego miejsca jest bezustanny dostęp do prądu elektrycznego. Wodospad w Boali jest - jedynym - źródłem energii elektrycznej dla regionu Bangui. W niedzielę 22.10.2017 dokonano oficjalnego przekazania parafii Braciom Mniejszym. Niestety nie byłem obecny na uroczystościach z racji na grypę, która położyła mnie w te dni w łóżku. Niemniej jednak większość naszych braci z Bimbo udała się do Boali by towarzyszyć Normanowi i nowej wspólnocie w tym ważnym dniu. Przed nimi ciężka praca. Muszą postawić na nogi nie tylko dom ale nadto parafię, nieco zaniedbaną. Dotychczas pracował tam jeden kapłan, który siłą rzeczy nie był w stanie obsłużyć parafii w centrum i około dwudziestu kaplic w lesie. Polecamy naszych braci Waszej modlitwie. Aktualnie jest ich tam trzech: o. Norman, o. Jean de Dieu i brat Fabien (na rocznym stażu). Niebawem dotrze do nich o. Dorian, który aktualnie przebywa jeszcze w Rafai.

Dziś natomiast z samego rana zawiozłem Hieronima – kolejny już raz – na lotnisko w Bangui. Kolejny już raz przeszliśmy wszelkie kontrole dokumentów i bagaży i … po raz pierwszy wsiadł w końcu do samolotu, i zdaje się… odleciał do Rafai. Historia jego podróży rozciąga się na cały ostatni miesiąc. Ciągle coś wypadało. Dziś jednak, szczęśliwie pożegnaliśmy się na lotnisko w sposób definitywny. Hieronimie, ląduj z Bogiem!

W Bimbo pozostaliśmy zatem z Barnabą i z bratem Remo oraz młodymi braćmi – Maxime-em, Dominique-iem, Thibaud i postulantem Prince-em. Czekamy wciąż na dwóch nowych postulantów, którzy lada dzień maja napisać swój egzamin maturalny w Rafai i następnie drogą powietrzną dotrą do nas na dalszą formację. Istnieje nawet szansa że kolejnych dwóch dotrze do nas z Bangassou, ale i oni wcześniej muszą zdać maturę. Sprawy opóźniły się aż do tego stopnia z racji na rebelie szalejące na wschodzie. Teraz sytuacja nieco się uspokoiła więc nadzieje na ich matury są większe. Czas pokaże.

Moi Drodzy, bardzo dziękuję za wszelkie gesty życzliwości z Waszej strony! Za modlitwy, pamięć, przesyłane wiadomości. Wybaczcie, że nie zawsze odpowiadam. Niech przynajmniej te kilka słów nadrobią brak korespondencji z mojej strony. Błogosławię z serca! +​